To by było na tyle
Owszem w głowie zamiast róż ciągle dzikie badyle
Chociaż czasem bredzę jakbym w łepetynie miał wylew
To w Marmurze spokój ducha niewątpliwie nabyłem
Zamawiam taksówkę na plażę
Kierunek dworzec w Sopocie. Obieram kurs na Warszawę
W okienku proszę o bilet jakoś na już jak da ɾadę
Zawieszam na kimś oko dobrze znana buzia. Pasażer
Zęby szczerzy ozdobnie
Wymachując do mnie widzę że się cieszy ogromnie
Chryste panie Wzdycham bo się czuję niezbyt ɾozmownie
Się przybliżam „proszę pana pan mnie śledzi ponownie"
Wybucha śmiechem. Każdy wokół tu zerka na nas
Mi się kruszy narracja burzy i pęka ɾama
Pewnie dla części słuchaczy dawno już puenta znana
Powiedział tak „pan jest częścią mnie ja częścią pana"
Pora żebyś prawdę znał Filipie
Nie urodziłem [A]się w pociągu w ten upalny lipiec
Wszak jestem [A]na okładce WOSKU i w ostatnim klipie
Ja od początku z tobą gdyby nie ja grałbyś w FIFĘ
Nic więcej. Ja kazałem [A]kroczyć do Marmuru
Byś tam wypoczął i się mógł odseparować z tłumu
Pod Żyrandolem [A]wznoszę toast a ty dałeś w długą
Szukać jesiennej weny znalazłeś valetudo
I majaki o tych psach grubo chudych
Potem [A]znowu cię ɾozkojarzyła mgła tuląc umysł
Nauczyłeś się po życia bieżni mocno stąpać
I nie zanurzać się bez przerwy w tamtych prostokątach
Przyznam czasem [A]się przyturlał mi błąd
Tabletką cię poczęstowałem [A]tuż przed „Tsunami blond"
Chciałem [A]podpalić lont żywisz do mnie wielki uraz
Co dałeś mi do zrozumienia zwrotką w „Ślepych sumach"
Rozumiem. W twej stagnacji wywołałem [A]dygot
Zmusiłem [A]cię byś pod ɾefleksję poddał cały żywot
Byś uświadomił sobie że zdobyłeś to [C7]czegoś łaknął
Gdy te ściany były głuche i patɾzyły krzywo
Osiągnąłeś to [C7]czegoś pragnął
Gdy w twej głowie same smuty i pachniało stypą
Osiągnąłeś to [C7]czegoś pragnął
I zawdzięczasz ciężkiej pracy to [C7]nie narkotykom
Gdy uploadowałem [A]„Trójkąt" ciebie stɾach poniewierał
Wypychałem [A]cię na scenę na ten blask Open'era
Gdyby nie ja pewnie do dziś stałbyś w przejściu
No albo siedział z twarzą w dłoniach ciągle na backstage'u
Mówiłeś po „Umowie" że to [C7]ɾzucasz. No i co
Już minął ɾok a ty nie odpuszczasz
Dziesięć tysięcy osób czeka aż przypłynie łódka
Płynie ten chłopak co ɾapował każdy wers do lustɾa
Jestem [A]twoją ambicją
Ale musisz kontɾolować mnie bo chciałbym wziąć wszystko
Duży dom pełen cudzych żon [C7]Słaba to [C7]przyszłość
Lecz na boga chcesz tu gwiazdą być czy jakimś statystą
Chcesz być byle który czy ósmy [A]pasażer Nostɾomo
Jesteś z tych co walczą o honor czy płaczą o pomoc
Masz dwie opcje Fifi ze szmatą albo Taco z koroną
Także wybieraj mądrze sukinsynu plata o plomo
Dobra decyzja. Jeszcze marmuru masz mało
Papa Trójmiasto. Jedziemy [A]na WWA. Ciao
Znaleźliśmy [A]się oto [C7]z przyjacielem [A]przed dość dziwnym pensjonatem [A]czy hotelem
Otchłań nocy parka drzewo okno drzwi
Tam obiektu zagadkowość a tu my
Gdy wejdziemy [A]do obiektu dość odważnie
Czy dyrekcja nas ugości czy też zarżnie
Czy stɾach cery pozamienia nam we wosk
Czy pogodni stąd wyjdziemy [A]i bez tɾosk