Byłem Dla Nich Tłem

Już jako dziecko dawałem satysfakcję innym dzieciom
Przy mnie czuły się lepsze dzieci z wili nad rzeką
Sam i z samotną kobietą, pomyśl o mych marzeniach
Żeniąc się starą gazetą widziałem je w tych płomieniach
Moje skromne życzenia miały być innym drzazgą
Trzymałem [A]je z nadzieją, że spełnią się ɾazem [A]z gwiazdką
Minął czas nastolatkom, nie minął bunt
Chcąc to [C7]odreagować najpierw zacząłem [A]od słów
Kilka nieudanych prób i wytykanie palcem
Pokonałem [A]pierwszy próg i znalazłem [A]pierwszą pracę
Czas spędzony przy kartce urywał ciężki sen
Nieprzywidywanie z czasem [A]byłem [A]coraz lepszym tłem
Teraz wiem, że nie chcąc jestem [A]w kręgu
Tych, którzy nie widzieli mnie choć byłem [A]w ich zasięgu
I od pewnego momentu krzyżuję tysiąc planów
Bo kocham tą muzykę i ludzi z drugiego planu

Byłem [A]tłem [A]dla nich, szarym tłem [A]dla nich
A dziś to [C7]mimo wszystko odwróci się ɾolami
I daję dla nich hip hop, choć między nami
Grzebali moją przyszłość, mięli ją za nic
Byłem [A]tłem [A]dla nich, szarym tłem [A]dla nich
A dziś to [C7]mimo wszystko odwróci się ɾolami
Mimo iż żyję z myślą kim byłem [A]dla nich
Pokochałem [A]ten hip hop, nie umiem [A]go zostawić

Jak po ulicach chodzę to [C7]myślę sobie nie ɾaz
To co ɾobię to [C7]zajawka wciąż czy już kariera?
Moje marzenia jak breja po białym śniegu
Nie zacząłem [A]od zera (niee), a od debetu
Ten wers tɾwa kilka sekund, a jednak przyznasz
Słuchasz go na bezdechu jakbyś był tam
Urojona ambicja czy skryty plan?
Dzięki nim mam co chciałem, a nie że Bóg tak chciał
To jakiś słaby żart, ten ich fatalizm
Wróżą mi przyszłość z kart jakby ją znali
Proszę pani, co pani na to?
W szkole miałem [A]uwagi, a nie skończyłem [A]z łopatą
Przyznaj tato, że choć jesteś moim ojcem
Nie obchodzi cię za bardzo który to [C7]mój krążek
Mówią "wydoroślej" mi, i kto [C7]to [C7]mówi?
Ci co sprzedali słońce by chcieć je odkupić

Byłem [A]tłem [A]dla nich, szarym tłem [A]dla nich
A dziś to [C7]mimo wszystko odwróci się ɾolami
I daję dla nich hip hop, choć między nami
Grzebali moją przyszłość, mięli ją za nic
Byłem [A]tłem [A]dla nich, szarym tłem [A]dla nich
A dziś to [C7]mimo wszystko odwróci się ɾolami
Mimo iż żyję z myślą kim byłem [A]dla nich
Pokochałem [A]ten hip hop, nie umiem [A]go zostawić

Ludzie nigdy nie chcą widzieć tła, zawsze widzą pierwszy plan
Nawet jeśli jesteś w grupie, możesz czuć się sam
Jak palec, który bliski wsadza w maszynkę do mięsa
Jak walec, który niszczy Twoją drogę do szczęścia
Tak dalej już nie możesz, bo łzy są za słone
A miejsce, w którym sypiasz wcale nie jest Twoim domem
Mijasz niby obcych ludzi, a macie wspólne nazwisko
Też nie byłem [A]już wkurwiony, było mi po prostu przykro
Tak żyjesz coraz szybciej bo wskazówka nie poczeka
Jesteśmy [A]podobni, stoimy [A]na przeciwległych brzegach
Między nami przepaść słów i uczuć
Nie jestem [A]skurwysynem, serca nie mam z kauczuku
Nie mów mi o przeszłości, i o błędach młodości
Nie kłam, że teraźniejszy świat jest jakiś prostszy
Teraz Ty możesz odkurzyć, otworzyć futerał
Ja zagram pierwsze skrzypce, ɾesztki możesz pozbierać

Byłem [A]tłem [A]dla nich, szarym tłem [A]dla nich
A dziś to [C7]mimo wszystko odwróci się ɾolami
I daję dla nich hip hop, choć między nami
Grzebali moją przyszłość, mięli ją za nic
Byłem [A]tłem [A]dla nich, szarym tłem [A]dla nich
A dziś to [C7]mimo wszystko odwróci się ɾolami
Mimo iż żyję z myślą kim byłem [A]dla nich
Pokochałem [A]ten hip hop, nie umiem [A]go zostawić
Log in or signup to leave a comment

NEXT ARTICLE