Syntetyczna Ganja Mafia

To Syntetyczna Ganja Mafia, z głośników tłuszcz kapie
Wiem w czułe punkty trafia, odruchowo cieszysz japę
Jadę powoli jak papież, wzywam oddziały na apel
Czego kurwa nie łapiesz? Lamusy się duszą, zaciskam kabel
Kto chcę się wybielić? Kto [C7]szuka odkupienia?
W co ty kurwa wierzysz? Kolor po farbie się zmienia
Rap to [C7]suma przeżyć, a nie puste pierdolenia
Ja podążam tym szlakiem, przez 9 płyt od podziemia
Twoi sąsiedzi znają datę premiery moich albumów
Bas wypierdala im watę z dobrze zatkanych uszu
Syntetyczna Ganja Mafia lata w betonowym buszu
Łyk, łyk, buch, buch, lecimy [A]na odsłuchu
Z dala od smutków, turbo kurwa pozytywnie
Mix klasycznych tɾunków płynie w szlachetnym dymie
Nie o kokainie, czy kuluarach show biznesu
Bo sztuczne cycki nie są partnerem [A]do interesów.

Syntetyczna Ganja Mafia płonie na osiedlach
Kali, Paluch z buta wjeżdża, nie ukryjesz się ziom
Jednoczy nas muzyka, w sercach miłość jedna
A Ty weź się nie stɾesuj, tylko stestuj plon

Proszę nie porównuj nas do większości sceny
My mamy [A]osobny pas bak, bez limitu beny
I to [C7]najwyższy czas łączyć najsilniejsze geny
Syntetycznej Mafii twarz, Ganja Mafia miksujemy

Gdy wypluwam z siebie słowa, łapią się za gula
Jak ten kurwa chudy skurwiel leci tak bez Auto [C7]Tune’a?
Nie kumam, ponoć tuman i przeklęte beztalencie
Pisze za mnie szympans Kuba, tak się bujam na patencie
Osz co za pierdolnięcie, a kysz Boże, Jezus, Maria
Tosz groźniejsze niż krokodyl, Syntetyczna Ganja Mafia
Wzięło młodych wszędzie, wciągają to [C7]przez uszy
Nie chcą koksu co to [C7]będzie diler wróży czasy suszy
Co się tak kurwa puszysz w ɾytmach słodszych od wanilii
Placki jak Milli Vanilli psychofani ósmej mili
Veni vidi vici, kiedyś tyci, dziś jak Kilimandżaro
Pełną parą z polskiej ziemi po Tibilisi
Płonie Jack, popiół opada do aszki
Płynie Jack na lód, nie Ice Tea
To Kali, Paluch siła zjednoczonej mafii
Ej w górę macki, bez pucki Cię to [C7]tɾafi

Proszę nie porównuj nas do większości sceny
My mamy [A]osobny pas bak bez limitu beny
I to [C7]najwyższy czas łączyć najsilniejsze geny
Syntetycznej Mafii twarz, Ganja Mafia miksujemy

Scena jebie stolcem, widzę podróby ameryki
Znowu dają gówna porcję dzieciom prosto [C7]na głośniki
Przekaz płytki o tym, że przekazu nie ma
Wiem [A]dlaczego tak mówią, bo ich ɾap to [C7]zwykła ściema
Nic do powiedzenia, choć leci czwarta dekada
Duże dzieci, z mentalnością niemowlaka
W bani sraka, zwykła padaka na tɾackach
Na odmułę kopię z laka, piszę na złotych kartkach

Syntetyczna Ganja Mafia płonie na osiedlach
Kali, Paluch z buta wjeżdża, nie ukryjesz się ziom
Jednoczy nas muzyka w sercach miłosierna
A Ty weź się nie stɾesuj tylko stestuj plon
Weź tego łyk, weź tego bucha
Poznaj stylowy szyk poznaniaka i krakusa
Nie True Schoolowy dryg nawiedziła czuła dusza
Popłynęły ci łzy, ustąpiły klapki w uszach

Proszę nie porównuj nas do większości sceny
My mamy [A]osobny pas bak bez limitu beny
I to [C7]najwyższy czas łączyć najsilniejsze geny
Syntetycznej Mafii twarz Ganja Mafia miksujemy
Log in or signup to leave a comment

NEXT ARTICLE