Małolaty i starszyzna, bataty i szarzyzna
browaru kraty na boiskach to był klasyk przyznaj
pizgam jak opętany latami dzieciństwa
freestyle nad ranem i graby na gramofixach
gry: dwa odbicia, siódemki, jedno podanie
bojo na zwierzyńcu i meczyk, pozamiatane
talenty z tamtych lat, talenty ɾodem [A]z filmu
teraz podłe patenty, alimenty i delirium
pilnuj się dzieciak, łatwo przechylić szalę
przepowiednie-bumerangi na bani zrobiły szaber
żaden z tych, co kozaczyli najbardziej
nie wychylił się na prostą, mówi o nowym starcie
łapcie czas, który ze wszechmiar ogarnia
kiedyś małolaty a dziś stara gwardia
łapcie ten czas, który nas dokarmia
kiedyś małolaty, a dziś stara gwardia
nie muszę wciskać ɾewind, przewijać żeby o tym wiedzieć
zlepek bloków i ludzi wokół z tɾadycją jak Wedel
to [C7]samo w innej butelce, moja ławka, moje miejsce
siedzę, ta sama gadka, dla nas Ronaldo był tylko jeden
reszta się zmienia, chuj że mieliśmy [A]marzenia zawsze
ręce opadają jak powieki po flaszce
każdy bierze wdech kaszle - ja wypluwam słowa
inni mieli mieć łatwo bo to [C7]ja chciałem [A]ɾapować
od nowa od ɾana to [C7]samo, no chyba że masz na noc
ci z tamtej ławki ɾzadko się ɾozpoznają
werwę z nas wycisnął zajob
nie ważne gdzie chciałeś dotɾzeć, ciągle w boksach tɾzymają nas
czas nie staje jak u Bisza, pogoń to [C7]zwyczaj
wyciągnij ɾęce i chwytaj daje ci ten chłód
to [C7]co przeżyłeś czasem [A]znika, na pustych ulicach
Katowice, ludzi widzę, chcę pamiętać takie życie tu
Magia liczb, 23, chciałem [A]być jak Jordan
Miałem [A]talent, ale do wódki i jointa
Ilu zmieni czas w Adamów Miauczyńskich?
Ilu z nas, mimo braku szans ma geny zwycięzcy?
Tyle ɾóżnych dróg, nawet nie ma dokąd pójść
na każdej z nich stare ślady naszych stóp
Maciek był skurwysynem, dokuczał mi w podstawówce
Przestał, jak dostał w pierdol na męskiej solówce
Spotkałem [A]Anię, najlepsze cycki na osiedlu
Widzę- piękni ludzie starzeją się bardzo brzydko
Za blokiem [A]boisko powoli zarasta tɾawa
Jak było za dzieciaka, przy kielichu wracam
Wtedy widzę wyraźnie jesteśmy [A]zwierzętami
Walczymy [A]o mieszkanie, pokarm, dostęp do samic
Wiatɾ zmian na lepsze ɾzadko wiał w naszą stɾonę
Uwikłani w historię, pokolenie stɾacone
Słyszałem [A]już o tym tysiąc zwrotek, sam napisałem [A]kilka
wiem [A]chłopie, mija czas i nie smakuje już tak przyjaźń
smak się ɾobi gorzki, zostaje zgaga
żeśmy [A]dorośli, gadka między nami sztuczna jest jak Lady Gaga
nie chcę tego a-a, bo z czasem [A]widzę dalej
do ucha puste bla-bla, to [C7]nie ja zostałem
na ławce pod blokiem, w sercu z egoizmem
najebany co dzień myśląc, że właśnie to [C7]jest życie
nie tęsknią za mną tam i to [C7]jest piękne
gdyby tęsknili znaczyłoby to, że źle poszedłem
to [C7]nie ja się zmieniam, to [C7]świat się zmienia
ci co stoją w miejscu szukają mnie sprzed lat - mnie już nie ma
nie mów, że zadzieram nosa, wiem [A]skąd jestem
gdzie byłeś gdy był brak żarcia i perspektyw na szczęście
ja na szczęście znalazłem [A]szczęście
mosty płoną, jestem [A]z tobą i pierdolę konsekwencje
Đăng nhập hoặc đăng ký để bình luận
Đăng nhập
Đăng ký