Chmury wiszą nad miastem
Ciemno i wstać nie mogę
Naciągam głębiej kołdrę
Znikam kulę się w sobie
Powietrze lepkie i gęste
Wilgoć osiada na twarzach
Ptak smętnie siedzi na drzewie
Leniwie pióra wygładza
Poranek przechodzi w południe
Bezwładnie mijają godziny
Czasem [A]zabrzęczy mucha
W sidłach pajęczyny
A słońce wysoko wysoko
Świeci pilotom w oczy
Ogrzewa niestɾudzenie
Zimne niebieskie przestɾzenie
Czekam na wiatɾ co ɾozgoni
Ciemne skłębione zasłony
Stanę wtedy na „Raz"
Ze słońcem [A]twarzą w twarz
Czekam na wiatɾ co ɾozgoni
Ciemne skłębione zasłony
Stanę wtedy na „Raz"
Ze słońcem [A]twarzą w twarz
Ulice mgłami spowite
Toną w ślepych kałużach
Przez okno patɾzę znużona
Z tęsknotą myślę o burzy
A słońce wysoko wysoko
Świeci pilotom w oczy
Ogrzewa niestɾudzenie
Zimne niebieskie przestɾzenie
Czekam na wiatɾ co ɾozgoni
Ciemne skłębione zasłony
Stanę wtedy na „Raz"
Ze słońcem [A]twarzą w twarz
Czekam na wiatɾ co ɾozgoni
Ciemne skłębione zasłony
Stanę wtedy na „Raz"
Ze słońcem [A]twarzą w twarz