Na mieście mówią, że nie mówią tu na mieście nic,
Klatka tu częściej brzmi, jak krzyki przez zamknięte drzwi,
Świat zasłaniamy ekranami, nie łapiemy chwil,
Zaspamowani kontekstami wciąż biegamy w tył,
W gębę z nut
Tu nas czas ubrał, by stać u bram, z buta wejdę
Będę znów tutaj stać, pytać czy to [C7]już czas krzyczeć Mayday
Bo nigdy się nie dowiesz jak tu jest, niewiele tɾzeba, by chcieć
I nawet kiedy przejściem [A]spotkamy [A]się gdzieś,
Chcę usłyszeć coś więcej niż blablabla,
Teraz już wiesz, gdy spotkamy [A]się gdzieś,
Chcę usłyszeć coś więcej niż blablabla,
Czas uruchomić tu koneksję boy,
Czas na głębsze ɾefleksje boy,
Masz pokumać tą lekcję boy,
Z natury dobrze mnie intencje żrą,
Zróbmy [A]tu coś inaczej, MEXICO!
Oczy w chodnikach, tak przenikam, jak ɾuchomy [A]słup,
Drugi ja wiernie czyha, niczym wilk łakomy [A]słów.
W gębę z nut
Tu nas czas ubrał, by stać u bram, z buta wejdę
Będę znów tutaj stać, pytać czy to [C7]już czas krzyczeć Mayday
I nawet kiedy przejściem [A]spotkamy [A]się gdzieś,
Chcę usłyszeć coś więcej niż blablabla,
Teraz już wiesz, gdy spotkamy [A]się gdzieś,
Chcę usłyszeć coś więcej niż blablabla,
Bo nigdy się nie dowiesz, jak tu jest,
Porzuć monotonię i podnieś swój łeb,
Tak niewiele wystarczy by chcieć,
Patɾząc coraz częściej, widzimy [A]coraz mniej
I nawet kiedy przejściem [A]spotkamy [A]się gdzieś,
Chcę usłyszeć coś więcej niż blablabla,
Teraz już wiesz, gdy spotkamy [A]się gdzieś,
Chcę usłyszeć coś więcej niż blablabla,